Będę tęsknić

6:49 AM
Tak się jakoś złożyło, że wchodzę tu na bloga tylko po to by ogłosić jakieś smutne wydarzenie lub pożegnać się z czymś.
31 grudnia 2018 o 9/10 musieliśmy pożegnać się z naszym kochanym członkiem rodziny, Dianą.
Od tego moment nie mogę dojść do siebie.

Diana od kilku miesięcy była już co raz to słabsza. Ze względu też na wiek oraz pewnie troszkę tego guzka, który zaczął jej strasznie rosnąć przez ostatnie miesiące. Wiemy jedno na pewno, że guz ten nie był rakiem, ale był zdecydowanie już za duży aby go usunąć. Gdy przyjechaliśmy z Berlina, Diana przestawała już jeść, więc pojechaliśmy do weta, który zrobił wszelkie badania, aby wykluczyć najgorsze. Niby nic nie wyszło oprócz powiększonej trzustki, która okazała się być ogniskiem zapalnym i powodem, dla którego jej już nie miało być lepiej. Dostała wszelkie leki jakie miał jej pomóc na jej ból gardła, pobudzenie krwi oraz jedzenie. Niestety nic nie pomogło i nie zaczęła jeść, Dokarmialiśmy ja kroplówką, a ona i tak słabła w oczach. To był straszny widok i nie chcieliśmy, by umierała z głodu, bo nic nie przyjmowała, a wszystko zwracała. Podjęliśmy tę decyzje, by ulżyć jej bólu.
Diana walczyła do końca, to był pies, który nauczył mnie, że naprawdę nie można się poddawać i nigdy pokazywać złości. Strasznie mi źle, że to my ją w tej walce wyręczyliśmy? Bo zawsze przychodzą myśl... a może byłoby inne rozwiązanie?
Jedno jest pewne, Diana spędziła u nas pięknych ponad 14 lat i dzięki niej nasza rodzina była znowu pełna i radosna. Z nią naprawdę nie było nudno. Teraz pozostała tylko pustka a jej miejsce na kojec w łazience jest już zapełnione szafką. To straszny ból patrzeć na pustkę...

Ten pies to była dla mnie jak siostra. Jednakże jej Panią była moja mama. To jej Diana najbardziej ufała i czuła się najbezpieczniej. Dlatego, tez cieszę się, że to mama była przy niej do ostatniego momentu. Cała rodzina przeżyła to odejście, zarówno, ja mama i tata. Na prawdę to tylko pokazuje, jak ważnym ogniwem Diana była w naszej rodzinie. Uwielbiała, szaleć, biegać, robić sobie ze mną zdjęcia. O takim psie mógłbym tylko pomarzyć. Była oprócz tego piękna. Jej długie ciemne włoski uwielbiałem. Nigdy nie zapomnę jej stukania paznokciami o parkiet. To są takie małe szczegóły, ale będę za nimi tęsknić.
Czuję się trochę jak zły Pan, który pozbył się problemu... Ona nigdy nie była dla mnie problemem. Nigdy nie brzydziło mnie, że sie osikała albo zwymiotowała. Wiedziałem, że to ja jestem za nią odpowiedzialny i to ja mam to posprzątać. Ona awsze była przy mnie w ciężkich nastoletnich chwilach. Pewnie nie rozumiała wszystkiego, ale wiedziała, że potrzebuje machającego ogonka i liźnięcia po policzku. :) Ciężko mi jest o tym myśleć, wspominając te ostatnie momenty jak ona cierpiała, ale chcę też aby nie zapominać o tych wspaniałych momentach radości jakie z nią spędziłem, w domu, nad morze itp... Na pewno gdzieś tam po drugiej stronie... spotkała się już ze Śnieżką i całą resztą rodziny.
Nadal nie mogę przejść do porządku dziennego, że ona już nie przyleci do mnie i nie pomacha swoim majestatycznym czarnym ogonkiem... Pozostaną tylko filmy i zdjęcia.

Alcazar Farewell Avskedsturné

12:18 PM
Nie będę ukrywać, że jak kilka miesięcy temu dowiedziałem się, że Alcazar kończy karierę, to było mi trochę smutno. Lubię tego typu disco, a oni byli swego rodzaju dinozaurami, pozostałościami przejścia lat 90tych na lata dwutysięczne.
Nigdy nie byłem ich jakimś wielkim fanem; Britney też nie, ale wszystko się zmienia.

Wreszcie miałem możliwość kupienia biletu na pożegnalny koncert w Malmö. Wczoraj 20go października uczestniczyłem w oficjalnym pożegnaniu Andreas, Tess i Liny.

Cały koncert rozpoczął się zaproszeniem na pokład alcastar ich drugiej propozycji do Melodifestivalen. Potem już było z górki (:
Chciałbym w tym wieku nakurwiać takie choreografie.
Wszystkie najwieksze przeboje zostały zaśpiewane oprócz tego też kilka tych, które były mniej znane.
Najbardziej podobała mi się szwedzka wersja Here I Am Jag finns här zaspiewana przez Linę. Ona jeszcze kariery muzycznej nie kończy. To czuć... Tak samo Andreas ma jeszcze chrapkę na występowanie. Na pewno ta dwójka jeszcze będzie widoczna na wielu festiwalach koncertach czy musicalach. Jedynie Tras piękna jak zawsze, było czuć, że dla niej ten etap jest już zakończony. Była zawsze wierna Alcazar od początku, wspierała Andreasa, gdy inni członkowie odchodzili.
Ten koncert pokazał mi, że cała trójka mogłaby jeszcze kilka lat conajmniej z 10 występować razem i tworzyć, ale w zespole tak samo jak w związku. Nie można zmuszać nikogo do kochania. Może Tess potrzebuje odpoczynku na chwilę, może to tak jak zapowiadają odpoczynek na zawsze jako Alcazar.
Chciałbym wierzyć, że za 2 lata wrócą na melodiMelodifest na scenę 😊
Teraz jestem już na lotnisku pykam w klawiaturkę i czekam na powrót do Berlina.

Tack för musiken.
😍

2017 papa

12:00 PM
Rok temu chciałem, aby 2017 był o wiele lepszy niż 2016. Niestety z perspektywy czasu muszę przyznać, że tak nie było. Zdarzyło się wiele rzeczy, które sprawiły, że nie byłem szczęśliwy.
Spędziłem też miłe chwile z przyjaciółmi. Wiem, że mam osoby, na które mogę liczyć nieważne co się stanie.
Przykro mi, że zawiodłem się na niektórych, za które mogłem sobie dać rękę uciąć... już teraz bym jej nie miał.

Moment, w którym wiesz, że jesteś niechciany w miejscu jest tak okropny, że nie chciałbym go nikomu życzyć. 
Nie ma jednak sensu się użalać nad sobą, tylko iść do przodu. Chciałbym cofnąć czas i postąpić inaczej, ale czy jest sens czegoś żałować, gdy wyznaje się zasadę, że wszystko dzieje się z jakieś przyczyny?



Chciałbym podziękować wszystkim, dzięki, którym ten rok był weselszy, szczęśliwszy i pełen barw. Dziękuję, że mogę na Was liczyć. Chciałbym sobie życzyć w 2018 wyjścia na prostą i już nie skręcania tam gdzie jestem niechciany lub nie czuję się swobodnie.


<3
Kisses

Wszystkich Świętych

3:00 AM
Dzień Wszystkich Święty jako dziecko kojarzył mi się raczej z kolejnym spotkaniem moich kuzynek czy też znajomych ze szkoły na cmentarzu, odpierdoleniem się w nową kurtkę kupioną na poniedziałkowym targu. Straszne, bo nie rozumiałem do końca chyba idei...
Teraz gdy jestem dorosły, wiem, że nie muszę pojawić się odjebany w najnowsze gadżety na cmentarzu, by wspominać osoby, które odeszły.
Mam małą listę osób, które chciałbym tutaj wspomnieć, a których już ze mną nie ma.

*Babcia Eugenia,
*Dziadek Mietek
*Dziadek Stanisław
*Wuja Irek
*Wuja Adam
*Wuja Włodek
*Babcia Sandry
*Pani Renata
*Babcia Sąsiadka

Dla wielu osób może to być dziwne, że wypisuję osoby zmarłe na moim blogu - jaki to ma sens? A to taki, że to mój blog, mój dziennik. Jest on dostępny w internecie, ale nawet najbliźsi moi znajomi nie będą wiedzieli kim są te osoby. 

Nie mam jak pojechać teraz na ich groby, ale wierzę w życie po życiu, a nawet bardziej w reinkarnacje co jest niezgodne z religią, w której zostałem wychowany. Jako, że nie jestem już katolikiem nawet niepraktykującym nie muszę się już wstydzić i tłumaczyć z innych poglądów dotyczących sfer nadnaturalnych.

Ku pamięci.
, ,

Powróciłem do przeszłości - Bamberg 2017

12:55 PM
Do Bambergu miałem pojechać już rok temu w grudniu, jednakże z głupoty i niedopatrzenia przeoczyłem bilety i zorientowałem się dopiero tydzień później... Jak to możliwe? Nie wiem. Teraz chce mi się z tego śmiać.


Na szczęście w tym roku nadarzyła się okazja, aby kupić tańsze bilety do Bawarii i tym razem na pociąg, więc nie mogłem odpuścić. 2 weekendy pod rząd w moim Bambergu. 
Żałuję trochę, że nie mogłem opisać moich wrażeń zaraz po powrocie, ale mimo iż bardzo chciałem to emocjonalnie nie miałem na to siły.

Pamiętam, że podróż na pierwszy weekend zaczęła się z przebojami Deutsche Bahn, które jak zwykle namieszało i mój pociąg odjechał godzinę wcześniej, gdyż przy kupowaniu biletu w lutym nie uwzględniono zmiany czasu w marcu.

Podróż minęła bez zakłóceń, ale muszę przyznać, że jak wysiadłem w samym Bambergu na dworcu to nie potrafiłem rozpoznać tego dworca. Poczułem się jak wrzucony do przeszłości, ale nie rozpoznawałem tego dworca. Nie wiem, dlaczego. Z reguły jestem osobą, która takie szczegóły zapamiętuje w swojej głowie, a może jednak nie byłem wtedy 7 lat temu, aż tak częstym gościem tego dworca? Choć mimo wszystko dużo podróżowałem wtedy po Niemczech czy "wycieczki" do Breitengüßbach. Sam środek dworca przywołał jednak wspomnienia oraz samo wyjście było niesamowite. Byłem zmęczony i chciało mi się płakać, a musiałem dojechać jeszcze do hotelu, który kosztował krocie i był naprawdę zły. Nigdy nie poleciłbym go nikomu więcej. Po powrocie do hotelu mogłem się trochę ogarnąć, a następnie wyruszyć w miasto - byłem strasznie podniecony tym faktem. Niesamowite - gdy o tym piszę znowu mam łzy w oczach. Przez 4h godziny zdążyłem zwiedzić większość miasta oraz miejsca, które były dla mnie bardzo ważne. Przede wszystkim poszedłem na akademiki do Pestheim - Pestalozzistrasse 9. To było naprawdę uczucie zobaczyć te miejsca, w których tyle się wydarzyło: moja niesamowita sąsiadka Ann, zobaczyć stare okno Siwej, miejsce gdzie pocałowałem Matta, moment, w którym moje trzy włoskie koleżanki żegnają się ze mną, Wszedłem nawet do środka, zobaczyłem stare drzwi - przez moment czułem się jak wtedy, ale szybko sobie zdałem sprawę, że teraz jestem tylko intruzem. Zdecydowałem się wyjść stamtąd i powędrować w stronę gdzie chodziłem na Uni i na zakupy. Odwiedziłem mój stary Aldi Süd - nie rozpoznawałem tego sklepu w środku też za bardzo. Powoli budziło się we mnie przerażenie - po co ty tu przyjechałeś skoro tak niewiele pamiętasz z kluczowych rzeczy, które robiłeś na co dzień. Następnym przystankiem był uniwersytet. Na szczęście tam wiele wspomnień wróciło - sam zapach niezmiennie z korozją napis Universität Bamberg przypomniał mi piękne i śmieszne chwile jakie wydarzyły się w tym budynku. Dwóch miejsc z uniwersytetu nie odwiedziłem to było właśnie am Kranen oraz tych sal na górce ale nie żałuję tego akurat. Oprócz tego poszedłem do miejsca gdzie odbywało się bardzo dużo zajęć językowych. Po wszystkim zrobiłem rundkę w centrum, chciałem zobaczyć stary Morphclub ale go już nie było. Został zamknięty w 2014 roku - wielka szkoda.
Wieczorem przyjechał Tiger i mogliśmy spędzić miły wieczór, a drugiego dnia odwiedzić Bamberg, miasto. Tiger robił mi zdjęcia, mogłem go trochę podenerwować jak to ja ``.To był emocjonalny weekend, gdyż dzięki niemu mogłem odkryć nowy Bamberg z bardzo ważną mi osobą, To było dla mnie coś nowego i naprawdę wracając zatęskniłem do tych świetnych momentów, które przeżyłem właśnie w ten weekend.

Druga wycieczka do Bambergu dokładnie tydzień później była tak samo emocjonalna, ale wiązała się raczej z przeszłością. Spotkałem dwie osoby, które były dość znaczące w mojej historii związanej z Bambergiem. W piątek przyjechał do mnie Radek. Osoba, z którą podczas Erasmusa spędzałem czas, ale to był czas na doczepkę. Zawsze gdy się spotkaliśmy w grupie to on był ze swoimi znajomymi a ja spędzałem czas z moimi. Nie rozumiałem, dlaczego tak było. Bałem się też, że mnie nie lubi. I tak po części było. Pewnie mnie nie lubił, denerwowałem go. Z perspektywy czasu, gdy się już wyoutował zmienił stosunek do mnie. Cieszę się, że się zmienił. Niczego nikomu już nie musi udowadniać, bo każdy z nas docenia jego wartość. Ja zawsze go szanowałem, a teraz gdy się wyciszył jeszcze milej z nim się spędzało czas. Kto by pomyślał, że 6h spędzimy na gadaniu i nawet nie zauważymy, jak ten czas minął? Osoby, które ze sobą naprawdę nie miały wiele wspólnego. Cieszę się, że odświeżyłem tę znajomość i miło, że Radek stał się jeszcze bardziej otwarty i nie bał się powiedzieć mi wielu osobistych rzeczy, których nie musiał. Z mojej strony poczułem też zaufanie wobec niego więc nie musiałem się w niczym krępować. Bardzo dobrze wspominam to spotkanie. Dodało mi dużo siły, abym mógł następnego dnia spotkać kolejne dwie osoby z przeszłości.

W sobotę 29go kwietnia spotkałem Patricka oraz jego kolegę Daniela. Wolałem spotkać się na chwilę na osobności, ale wyszło jak wyszło i z perspektywy czasu uważam, że wyszło na dobre. Pisząc to właśnie powróciłem tam myślami na chwilę i poczułem się jakie to musiało być odważne z mojej strony emocjonalnie zmierzyć się z przeszłością. Myślę, że zachowałem się przyzwoicie i z klasą. Nie spodziewałem się spotkania Sylvii i Joergena. Nie chciałem ich widzieć, pewne rzeczy są po prostu zakończone i tyle. Jednakże, po wszystkim muszę stwierdzić, że wspólna kolacja była śmieszna i oczyszczająca. Nie chciałem mimo wszystko czuć, tych samych emocji komitywy z Patrickiem wobec Sylvii i Joergena. Nie mam do nich żalu o nic - nieważne co o mnie myśleli lub myślą. Nie spodziewałem się też, że chwila tak może długo trwać. Na pożegnanie otrzymałem książkę. Nie chciałem żadnych prezentów. Nie potrzebuję już tego. Spacer, kolacja w Brauereri i klub z kumplem wystarczą. Myślę, że każdy z nas potrzebował tego spotkania, by pójść do przodu, też zobaczyć jak bardzo się zmieniliśmy emocjonalnie, osobowościowo, to co było już nie ma. Nie ma tego naiwnego Wojtka, jest Wojtek potrafiący przytupnąć ale Wojtek taki, który potrafi zażartować i nie bojący się dostać za to opierdalu. Nie zmieni to jednak faktu, w tym, że żegnanie się jak ze zwykłym kolegą tak jakbyśmy się nie znali długo, spędzając przed momentem całe popołudnie z myślą, że nigdy się już nie spotkamy było trochę dziwne, ale naprawdę oczyszczające. Książka Opowieści z Doliny Muminków...

Przy wyjeździe z Bambergu uroniłem naprawdę szczególne łzy - to były łzy żalu, że nie chcę już tam wracać nigdy samemu. Chcę tam być z Tigerem, chcę być z moimi starymi znajomymi z Erasmusa, ale nigdy więcej już sam. Z Bambergiem wiąże mnie albo teraźniejszość albo przeszłość. Niestety nie ma w nim przyszłości. Jestem wdzięczny, że mogłem tam być i spędzić te chwile.



Nowy Rok 2017

11:51 AM
Witam w nowym roku 2017.
Z przyjemnością powitałem nowy pełen nadziei i nowych wyzwań. Cieszę się, że 2016 jest już za mną. Nie znosiłem go. Jeden z najgorszych lat jakie przeżyłem. Jest mi miło też ogłosić, że nie zrealizowałem tak naprawdę tylko 1 postanowienia z 6 plus zmieniłem dietę, gdyż ograniczyłem znacząco spożywanie mleka oraz mięsa. Bardzo dobrze to zrobiło dla mojego ciała!
Po wesołym Sylwestrze - czas wracać do rzeczywistości. Właśnie wróciłem do siebie i rozłożyłem mój VlogSet!
Do Zobaczenia,
Wojtek

Po Świętach 2016

9:04 PM
W tym roku nie poczułem atmosfery świątecznej nawet przez chwilę i właściwie zastanawiałem się dlaczego? Czy to dlatego, że jestem ograniczony czasowo przez pracę, czy po prostu święta zostały już kompletnie obdarte z tej magii, którą tak próbowałem propagować na mojej stronie na facebooku. Dopadła mnie też choroba, pierwszy raz w życiu nie domagałem w Boże Narodzenie. Zaplanowane spotkania ze znajomymi musiałem przełożyć i zrobić wszystko na ostatnią chwilę przed wyjazdem. 
Sama wigilia była corocznym schematem: bieganie od sklepu do sklepu, szybka wizyta u babci, sprzątanie, smażenie ryb, przywiezienie babci, modlitwa, jedzenie, rozpakowanie prezentów, Kevin Sam w Domu. Przyzwyczaiłem się do tego i nie będę narzekać. W tym roku jednak było coś innego w tych świętach. Gdy usłyszałem, że tata kolejny raz sam postanowił wyrzucić jedną z rzeczy, która przez lata była moja i nzawsze ją używałem podczas świąt to minimalnie się wkurzyłem, jednak tym razem postanowłem to osatecznie olać i stwierdziłem: pierdole kurwa te detale, które zawsze macie w dupie: O detalach mam na myśli, fajnie ustrojona szafka pod telewzorem, ciągle zapalona choinka, mój ustrojony pokój. Jeśli moi rodzice mają to w dupie i ciągle mi utrudniają to a szczególnie ojciec to po co ja mam się denerwować: to już nie jest mój dom tak jak to było jeszcze kilka lat temu: ja już nie mam tu nic do gdania.
Także święta minęły pod świątecznym pierdoleniem babci, cioci mamy: narzekania było co nie miara.Każdy na każdego, szpila nie nadążała wciskać szpili. Na szczęście święta przeminęły tak szybko, jak to zawsze bywa. Podczas świąt cieszę się jednak, że mogłem się wyspać i odpocząć od pracy, troche pomyśleć, co ja chcę w życiu jeszcze robić, wypisać sobie nowe cele na nowy rok.
Chciałbm tu na blogu napisać cele jakie zrealizowałem w zeszłym roku, ale nie mam przy sobie mojej kartki, gdzie zapisałem swoje cele. Pamiętam jednak, że pierwszy raz zrealizowałem wiele z nich. W tym roku spróbuję wypisać sobie kolejne i chciałbym mieć możliwość je zrealizować.
Teraz jednak przygotowuję się do imprezy sylwestrowej :), którą spędzę w Bydgoszczy.
Mam wielką nadzieję, że żłamanie mojej zasady sylwestrowej nie okaże się klapą.

Wojtek

Popular Posts

Like us on Facebook